piątek, 2 września 2011

Royale with cheese

Korzystając z tego, że do końca tygodnia funkcjonuję w Maastricht jako turysta, a nie student oraz mając idealną aurę do dyspozycji zwiedzam sobie miasto na piechotę, obczajając różne miejscówki. Pozwólcie, że uprzedzę wasze pytania. Tak, znalazłem Coffee Shop. Jednak z tego, co się orientuję, przybytki tego typu w Maastricht są niedostępne dla turystów.

Chcąc nabrać sił, odwiedziłem wczoraj lokal znanej na całym świecie sieci restauracji, mając ochotę na McRoyala. Byłem jednak trochę skołowany nie znajdując go w menu. Na szczęście, ekunda zastanowienia pozwoliła mi przypomnieć słynny dialog rozpoczynający "Pulp Fiction".


Spróbujcie poprosić o to w Polsce


Tak jest, trafiłem do kraju, gdzie McRoyala nazywają Ćwierćfunciakiem z serem. I właśnie to, co trafnie wyartykował we wspomnianym dialogu John Travolta, stanowi o uroku psodróży po Europie - małe różnice. Niby mnóstwo rzeczy jest znajomych, niby wielkie korporacje docierają do wszelkich zakątków, niby niektóre rozwiązania są podobne, ale wszędzie kultura danego regionu odciska swoje piętro i pewne produkty są unikalne, a inne przechodzą interesujące metamorfozy. Dlatego też w hołdzie tym małym różnicom będę starał się je opisywać na tym blogu.

A po gorącym dniu nic smakuje tak dobrze jak zimne piwo. Na zdrowie!

Oczywiście, jak tylko to będzie możliwe, sprawdzę czy w Belgii rzeczywiście podają frytki z majonezem ;)

1 komentarz: