W niedzielę, w celu zachowania higieny pracy umysłowej i zażycia zdrowia, wybrałem się do położonego około 10 kilometrów Valkenburga. Celem wyprawy był niepozorny z zewnątrz sklep Comics 2000.
Brama do nerdowskiego nieba?
Element "comics" okazał się być trochę na wyrost, gdyż owszem, komiksów było całkiem sporo, jednak nie stanowiły one większości asortymentu i dla osoby pochodzącej spoza Beneluksu nie prezentowały się zbyt ciekawie. Były to bowiem holenderskie i belijskie wydania, w przeważającej liczbie zdecydowanie archiwalne.
Od czego by tu zacząć?
Sroga nazwa
Reszta asortymentu jednak zdeydowanie nadrabiała. Zebrane gadżety, modele i figurki robiły wrażenia. Zależnie od egzemplarza - wykonaniem, ceną lub absurdalnością. Poniżej parę eksponatów.
Oczywiście zylion figurek pochodziło ze świata Star Wars
Wanted Dead or Alive
Mamma Mia!
Odsiecz z Japonii...
...Rzecz jasna z mechami
Machete, Machete, Machete!
You have my sword
Czy nie przypomina wam to o jednym z ostatnich odcinków
"The Big Bang Theory"?
And my bow (nie mam zdjęcia)
And my axe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz